Relacje świadków – RIESE w serialu Krzysztofa Szpakowskiego

depozytyNajnowszy odcinek serialu Krzysztofa Szpakowskiego „Depozyty III Rzeszy” zatytułowany „Żywi świadkowie historii” doskonale wpisuję się w misję Archiwum Historii Mówionej Ziemi Wałbrzyskiej którego jednym z celów jest gromadzenie, archiwizacja i udostępnianie relacji oraz przekazów świadków historii. Dlatego serdecznie zapraszamy do obejrzenia tego szczególnego odcinka. Znajdziecie go Państwo w zakładce II Wojna Światowa lub bezpośrednio pod tym linkiem

Ocalały Świadek z AL Riese Wustewaltersdorf Hieronim Grębowicz

Wywiad z ocalałym świadkiem budowy kompleksu Riese – Hieronimem Grębowiczem. Na jesień 1943 roku trafił do obozu pracy przymusowej Gemeinschaftslager 1 w miejscowości Walim w Górach Sowich. Tam wykonywał prace przy budowie zagadkowego podziemnego kompleksu Riese.

Część pierwsza

Część druga

Film zrealizował Grzegorz Sanik (http://www.eloblog.pl) przy współpracy:
Centrum Kultury i Turystyki w Walimiu
http://www.ckit.walim.pl
Sztolnie Walimskie
http://www.sztolnie.pl

Ignacy Sarnecki – żołnierz Wyklęty z Wałbrzycha

Ignacy_SarneckiPrzez dziesiątki lat Ignacy Sarnecki bał się mówić o tym, co widział i przeżył. I dziś nie jest pewien, co go spotka. Bo dzieci i wnuki dawnych oprawców mają się w najlepsze. Zajmują czołowe miejsca w życiu społecznym i prowadzą intratne interesy.

Jak twierdzi wielu, II wojna światowa była najtragiczniejszym wydarzeniem w historii ludzkości. I choć zapisano na ten temat setki tysięcy stron, wciąż istnieją tzw. białe plamy; wydarzenia, o których ludzie bali się opowiadać przez dziesiątki lat. Oficjalnie wojna skończyła się w 1945 r. Jednak faktycznie trwała w Polsce jeszcze kilka lat. Nie mniej zbrodnicza niż ta wcześniejsza, oficjalna. Cichy front bratobójczej walki przebiegał w lasach i ciemnych piwnicach Urzędów Bezpieczeństwa. Czytaj dalej „Ignacy Sarnecki – żołnierz Wyklęty z Wałbrzycha”

Ignacy Sarnecki żołnierz Wyklęty z Wałbrzycha

Ignacy_SarneckiPrzez dziesiątki lat Ignacy Sarnecki bał się mówić o tym, co widział i przeżył. I dziś nie jest pewien, co go spotka. Bo dzieci i wnuki dawnych oprawców mają się w najlepsze. Zajmują czołowe miejsca w życiu społecznym i prowadzą intratne interesy.

Jak twierdzi wielu, II wojna światowa była najtragiczniejszym wydarzeniem w historii ludzkości. I choć zapisano na ten temat setki tysięcy stron, wciąż istnieją tzw. białe plamy; wydarzenia, o których ludzie bali się opowiadać przez dziesiątki lat. Oficjalnie wojna skończyła się w 1945 r. Jednak faktycznie trwała w Polsce jeszcze kilka lat. Nie mniej zbrodnicza niż ta wcześniejsza, oficjalna. Cichy front bratobójczej walki przebiegał w lasach i ciemnych piwnicach Urzędów Bezpieczeństwa.

Czytaj dalej…

źródło tekstu: Mirosław Jarosz, „Gość Niedzielny”
zdjecia: Łukasz Kazek, Ahmzw

Stanisław Maksymowicz

Stanisław MaksymowiczWilnianin, po wojnie wraz z matką i siostrami osiadł najpierw w Górach Sowich a potem w Jeleniej Górze. Legendarny wrocławski pilot i wychowawca młodzieży, bohater wielu lotniczych anegdot i wyczynów, o których wciąż chętnie piszą dziennikarze. Absolwent i pracownik naukowy wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie przez ponad 25 lat, aż do emerytury kierował Wydziałem Teorii i Metodyki Spadochroniarstwa. Do dzisiaj prowadzi tu jeszcze zajęcia ze studentami, których uczy latać na paralotniach. Niegdyś był jednym z najlepszych polskich akrobatów samolotowych, przez 15 lat w kadrze narodowej. Razem z Andrzejem Waligórskim tworzył niezapomnianą dwuosobową załogę we wrocławskich rajdach pilotów i dziennikarzy. – Uważali nas za parę zgrywusów – opowiada dzisiaj – Ale przyjaźń z Andrzejem to była dla mnie duchowa uczta.

Ahmzw zaprasza do wysłuchania relacji Pana Maksymowicza dostępnych w dziale „Relacje Świadków” bezpośrednie linki: Relacja I, Relacja II

Rozmowa ze Stanisławem Maksymowiczem

Wilnianin, po wojnie wraz z matką i siostrami osiadł w Jeleniej Górze, gdzie już jako uczeń zaczął latać na szybowcach w pobliskim Jeżowie. Zimą uprawiał narciarstwo i z zapałem działał w gronie przewodników, a także ratowników górskich. W trakcie studiów nadal z pasją poświęcał się szybownictwu i narciarstwu, znajdując jeszcze czas na starty w rajdach motocyklowych i na uprawianie gimnastyki sportowej. Na asystenturze został w zakładzie gimnastyki, co nie przeszkodziło mu w zdobywaniu
kolejnych licencji lotniczych, aby w konsekwencji uzyskać licencje z zakresu: szybownictwa, spadochroniarstwa, akrobacji, agrolotnictwa i balonowej, a także nawigacji lotnicze.
Znaczące sukcesy odnosił w lataniu precyzyjnym, a największe w sławnych rajdach pilotów i dziennikarzy, w których w duecie z Andrzejem Waligórskim kilkakrotnie zwyciężył.
Swoją aktywną i wszechstronną działalnością w zakresie sportów lotniczych, zaczął Maksymowicz przyciągać zawod-
ników i pasjonatów lotnictwa do studiowania we wrocławskiej uczelni. Po odejściu z Zakładu Gimnastyki, utworzył pierwszy i jedyny w kraju Zakład Sportów Lotniczych. Nawiązał ścisłą współpracę z aeroklubami i zdołał przekonać kierownictwo uczelni do podpisania oficjalnego porozumienia z władzami Aeroklubu Polskiego. Władze GKKFiT wyraziły zgodę na powołanie w naszej uczelni unikalnej specjalizacji sportów lotniczych. We wrocławskiej uczelni studiowali i odbywali kursy znakomici szybownicy,
spadochroniarze, mistrzowie latania precyzyjnego i akrobatycznego, a wśród nich m.in. J. Dankowski, E. Ligocki, W. Świadek, R. Olszowy, G. Olbrych-Kudłek, czy Czesław Kudłek, który zasłynął z udanej ucieczki samolotem pasażerskim na Zachód (na kanwie tego zdarzenia nakręcony został film).
Stanisław Maksymowicz organizował cieszące się dużym uznaniem sympozja i konferencje naukowe. Pod jego kierunkiem wykonanych zostało wiele prac dyplomowych i magisterskich. Po przejściu na emeryturę nie osiadł na laurach, lecz dalej prowadził ze studentami zajęcia z paralotniarstwa w ramach sportu do wyboru.
W 2005 roku, w dowód uznania za swoje niebagatelne osiągnięcia. otrzymał unikalną statuetkę z dedykacją: Honorowe wyróżnienie imienia Dedala nr 4 Instr. pil. Stanisławowi Maksymowiczowi za wybitne zasługi w kształceniu i wychowaniu lotników ku chwale polskiego lotnictwa. W tym samym roku odebrał w Paryżu z rąk Maxa Bishofa sekretarza generalnego FAI Dyplom Tissandiera wyróżnienie z okazji 100-lecia FAI.

Dzięki pasjonatom i wysokiej klasy specjalistom w wybranych dyscyplinach sportu uczelnia nasza zyskała uznanie i renomę szkoły nowoczesnej i idącej z duchem czasu. W kolejnych latach nie we wszystkich wspomnianych wyżej dziedzinach, szkolenie przebiegało po myśli inicjatorów. Jedne „sporty” z czasem zanikały, natomiast inne dynamicznie rozwijały się i po dziś dzień stanowią chlubę uczelni, jak np. dżudo czy windsurfing.
Sądzę, że niniejsze opracowanie może zainspirować specjalistów innych dziedzin do zaprezentowania niemałego dorobku szkoleniowego np. w strzelectwie, kolarstwie, aerobiku i kilku innych „mocnych” na naszej uczelni dyscyplinach sportowych.

Źródło:  TV Sudecka.

II relacja Stanisława Maksymowicza

Źródło: Ahmzw, Inne Oblicza Historii

 

Stanisław Maksymowicz – Wilnianin, po wojnie wraz z matką i siostrami osiadł najpierw w Górach Sowich a potem w Jeleniej Górze. Legendarny wrocławski pilot i wychowawca młodzieży, bohater wielu lotniczych anegdot i wyczynów, o których wciąż chętnie piszą dziennikarze. Absolwent i pracownik naukowy wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie przez ponad 25 lat, aż do emerytury kierował Wydziałem Teorii i Metodyki Spadochroniarstwa. Do dzisiaj prowadzi tu jeszcze zajęcia ze studentami, których uczy latać na paralotniach. Niegdyś był jednym z najlepszych polskich akrobatów samolotowych, przez 15 lat w kadrze narodowej. Razem z Andrzejem Waligórskim tworzył niezapomnianą dwuosobową załogę we wrocławskich rajdach pilotów i dziennikarzy. – Uważali nas za parę zgrywusów – opowiada dzisiaj – Ale przyjaźń z Andrzejem to była dla mnie duchowa uczta.

Relacja Romualda Kunickiego

Romuald Kunicki syn pierwszego komendanta MO w Walimiu. Rodzina trafiła na ziemie zachodnie z Lublina. Pan Romuald wspomina, że jego ojca prosto z wojska narzucono na komendanta MO w Łokietku. (pierwsza powojenna nazwa Walimia). Na początku wraz z całą rodziną mieszkali na komisariacie, a potem w małym tak zwanym pałacyku przy drodze z Walimia do Rzeczki. Pan Romulad urodził się w 1938 roku, mieszka do dziś w Walimiu ma 77 lat.

Źródło: Ahmzw, Telewizja Sudecka

Relacja Piotra Baryczy

Piotr Barycza rocznik 1939 urodziny we wsi Braciejowa koło Dębicy. Ojciec Pana Piotra Walnety Barcza wracając z robót przymusowych przypadkiem trafia do Walimia. Domy murowane kryte dachówka wzbudzają w nim podziw, zajmuje dużą gospodarkę na dzisiejszej ulicy Samorządowej potrzebują jej są wielodzietną rodzina, trzeba wszystkich wyżywić. Piotr Barycza zmarł w 2013 roku.miał 74 lata.

Źródło: Ahmzw, Telewizja Sudecka